Nani uważany jest obecnie za jednego z zawodników, którzy mają największy wpływ na grę United. Portugalczyk nie zamierza jednak spocząć na laurach i planuje utrzymać wysoką formę na decydującą fazę sezonu. W ekskluzywnym wywiadzie dla ManUtd.com, Portugalczyk opowiada o swojej formie, o wyczekiwaniu na powrót kolegów oraz... o dziwnym przypadku z getrami.
Zaliczyłeś wiele asyst, ponadto strzeliłeś sporo bramek. Czy jesteś zadowolony ze swojej obecnej formy?
- Jestem naprawdę szczęśliwy, ale przed nami wciąż sporo spotkań. Liczę, że uda mi się utrzymać wysoką formę aż do końca rozgrywek. Ciesze się, że wszystko co robię ma jakieś znaczenie dla zespołu, tylko w ten sposób mogę przyczynić się do wygrania ligi. Chcę dać z siebie wszystko i kontynuować swój rozwój. Jestem dumny, że swoją postawą mogłem dotychczas pomagać drużynie, ale jakie to będzie miało znaczenie, jeśli nie uda nam się zdobyć tytułu. Zdarza mi się słyszeć, że jestem jednym z najważniejszych piłkarzy w zespole, kimś kto wprowadza trochę magii na boisko. To bardzo miłe, ale wciąż mogę poprawić wiele aspektów gry, zamierzam strzelać bramki i stwarzać innym okazję do ich strzelania.
Co jest lepsze: zdobywanie bramek czy asystowanie?
- Kiedy po moim podaniu pada bramka, czuję taką samą satysfakcję jak po strzeleniu jej osobiście. Najważniejszy jest końcowy sukces, nie dbam kto będzie dogrywał a kto strzelał bramki.
Strzeliłeś dotychczas 10 bramek, z czego 8 po strzałach lewą nogą. Niezły rezultat jak na prawonożnego zawodnika...
- Kiedy byłem bardzo młody, chodziłem do pobliskiego parku, w którym grywaliśmy w piłkę. Trenowałem tam też w samotności. Zdarzało się, że spędzałem tam całe popołudnia po prostu kopiąc piłkę czy to prawą czy lewą nogą. Uczyłem się nadawać piłce rotacji, pracowałem nad siłą strzału. Chciałem być coraz lepszy. Teraz widząc statystki czuję dumę, że moja praca nie poszła na marne.
Pod nieobecność Antonio Valencii, przeważnie grywałeś na prawym skrzydle. Jest to Twoja ulubiona pozycja?
- Jeśli mam być szczery nie ma to dla mnie większego znaczenia. Wierzę w swoje umiejętności, bez względu na pozycję jestem w stanie zarówno wygrywać pojedynki jeden na jeden, jak i celnie dośrodkować. Kiedy gram z lewej strony, przeciwnicy spodziewają się, że zejdę do środka by oddać strzał prawą nogą. Z przeciwległej strony mam trochę większą szansę na zaskoczenie ich - to chyba jedyna różnica.
Nie martwisz się więc, że kiedy Antonio wróci do gry, z powrotem zajmiesz miejsce na lewej flance?
- Nie, ani trochę. Powrót Antonio jest wspaniałą wiadomością dla całej drużyny, gdyż na tym etapie, potrzebować będziemy podstawowych graczy w pełni zdrowia. Ponadto będziemy mieli okazję grać na całej szerokości boiska. Bywały spotkania, w których byłem jedynym skrzydłowym, co utrudniało konstruowanie akcji. Cieszę się na myśl, że niedługo będziemy mogli atakować obiema flankami. Im więcej kreatywności na skrzydłach, tym lepiej dla drużyny.
Kolejny ze skrzydłowych Ji-Sung Park również wraca powoli do zdrowia.
- Ji miał strasznego pecha, że nabawił się kontuzji tuż po powrocie z pucharu Azji. Jest dla nas ważnym piłkarzem i dobrze byłoby mieć go znów w składzie. Nawet jeśli nie występuje w pierwszym składzie, daje nam pewien komfort psychiczny. Wiesz, że jeśli coś pójdzie nie tak, na ławce jest ktoś, kto Cię zastąpi. Ponadto zwiększa się w ten sposób konkurencja, co tylko dodatkowo motywuje do pokazania się z jak najlepszej strony.
Ile pucharów United zdobędzie w tym sezonie?
- Wszystkie! Mam nadzieję... Jesteśmy na dobrej drodze do odzyskania tytułu mistrzowskiego. Zrobimy też wszystko żeby powalczyć o Ligę Mistrzów i FA Cup.
Wygrywałeś już dwukrotnie ligę w barwach United. Czy wciąż odczuwasz to samo pragnienie tryumfu?
- Oczywiście! Chcemy tryumfować w lidze każdego roku. Wygrywanie się nie nudzi. W ubiegłym roku, przez pierwszy tydzień wakacji nie mogłem przestać rozmyślać - jakim cudem Chelsea odebrała nam tytuł. Na szczęście zbliżały się wtedy mistrzostwa świata, miałem więc na czym się skupić. W tym roku mundialu nie będzie, a powtórki z ubiegłego nie chcę. Zamierzam wygrać ligę, a wakacje spędzić z uśmiechem na twarzy.
Na koniec. Wszyscy chcieliby się dowiedzieć, jak udało Ci się założyć getry tyłem na przód?
- [śmiech] Ha! Będę z Tobą szczery. Po raz pierwszy, stało się to przez przypadek. Był to nowy strój i nie miałem pojęcia jak je ubrać. Kiedy zobaczyłem, że wszyscy mają znaczek firmowy Nike z przodu, uświadomiłem sobie, że coś jest nie tak. Przed następnym spotkaniem, pomyślałem sobie - dlaczego by nie założyć ich w ten sposób po raz kolejny. Od tamtej pory stało się to dla mnie czymś w rodzaju przesądu.