Skrobię coś nie po raz pierwszy raz,raczej nie ostatni. ;] Czemu piszę? Może jak przeleję, to co mi siedzi na moim ultradelikatnym sercu, to poczuję się trochę lepiej? Nie wiem, stąd znak zapytania. Ale czemu by nie spróbować, czyż nie?
Nagłówek (niestety) nie kłamie, to będzie tematem tego bloga, zabiorę Cię drogi czytelniku do dość mrocznych zakamarków mojej psychiki. No więc? Wsiadasz? ;]
Uwaga! Poniżej będzie bardzo hejterski tekst. Nie zmuszam Cię do kontynuowania lektury i przypuszczam, że nie zmusza Cię również do tego nikt inny.
Jak to szło? Jestem sobą i nie zmienie się blablabla... Pierdolenie. Ciekawe ile w tym prawdy... Ja zmieniam się ciągle, każdego dnia wręcz, czuję to. Ja "dzisiejszy" i ten sprzed kilku lat, to zupełnie inne bajki. I nie zawsze są to zmiany na lepsze... Zmiany, o których dzisiaj napiszę są najbardziej odczuwalne i... są to zmiany na gorsze. Mimo, że są to zmiany na gorsze osobiście nie czuję się za nie odpowiedzialny. Niska samoocena, agresja - dziękuję wam za to. Niestety istnieje prawo, które zabrania mi podziękowania wam w bardziej odpowiedni sposob i nie zawstydzę żadnego indianśkiego wodza-weterana ilością (waszych) skalpów. ;] Odrzucenie - może po innych spływa jak po kaczce, dla mnie jest to cios niebywale straszliwy... Niby ciągle ten sam cios, ale nie przywyknę nigdy, wręcz przeciwnie, za każdym razem odczuwam go bardziej, sieje większe spustoszenia. A jak biją, trzeba oddać... "Dlaczego on mi ubliża?" No zgadnij głupia cipo! Próbowałemn grzecznie, to zostałem zignorowany... Co mi innego pozostaje?! A dlaczego Ty mnie odrzucasz już na samym początku? To pytanie bardziej trafiające w sedno... Może gdybym uzyskał na nie odpowiedź udałoby mi się rozwiązać problem, który mnie trapi od tylu lat... I przez te lata nie jestem ani trochę bliżej rozwiązania... Wręcz czuję się jakbym się od niego odsuwał... Co sobie mogę w takim momencie pomyśleć? Na pewno wokół niej wiele atrakcyjniejszych typów... Czuję nienawiść do was i do nich... I dlatego nie podoba mi się, to co widzę w lustrze... Wiem, że to też jest złe, ale czujęnienawiść, czuję ogień piekielny... To jest silniejsze ode mnie... Poza tym zaraz, zaraz... jak moja nienawiść jest zła, to jak nazwać, to co wy wyprawiacie? I nie jest to aby zło konieczne w moim przypadku? Mechanizm obronny lub coś w tym stylu?
Uff, para trochę odeszła, wrzenie ustało. :D Dzięki za poświęcony czas i do następnego napisania! (chyba?)