I po Woodzie...Patrząc z perspektywy czasu, albowiem byłem na Woodstocku po raz ósmy, tym razem jako dziennikarz stwierdzam, że:
- Dobrze, że taka impreza jest organizowana.
- Jest to dobry sposób na promowanie naszego kraju, albowiem przjerzża na Woodstock coraz wiecej ludzi z różnych zakątków Europy, a co najważniejsze, ten festwifal im się podoba...
- Każdą idee nawet szczytną można wypaczyć...
- Każdy kto jedzie na ten festiwal znajduje to czego szuka...
- Wszystko co ludzkie nie jest nam obce...
- Nikt nie jest doskonały, bo żetony do gastronomi to było dno i 100 metrów mułu...
- Tegoroczny Przystanek Woodstock odwoływał się do tradycji amerykańskiego Woodstocku z 1969r. Wtedy to USA uwikłało się w konflikt w Wietnamie... Młodzież tamtego okresu, w sposób czynny protestowała przeciwko wojnie...
Analogii do czasów dzisiejszych poszukajcie sobie sami...
Podsumowując : Woodstock to przede wszystkim ludzie, którzy tworzą niesamowity ten niesamowity klimat...
Mam nadzieję, że w przyszłym roku pojadę na Woodstock po raz dziewiąty...
Pozdrawiam serdecznie wszystkich loodków, których miałem zaszczyt poznać na tegorocznym Woodzie.
@Capsoff - edycja.
Jedno małe wtrącenie, małe ale zbyt duże by napisać w komentarzach więc pozwalam sobie zedytować bloga, moje zdanie jest nastepujące:
Zgadzam się w stu procentach, obcokrajowców MASA, czasem wydawało mi się że więcej niż Polaków. Żetony - powiem Ci że na dłuższą metę były dobre, bo lepszy podział na dwie kolejki niż stanie w jednej dwa razy dłuższej, a tak to się rozkładało na parę kolejek, które potem schodziły w jedno. Tak, było wszystko czego człowiek szuka, ale TOI TOIów z tego co słyszałem to co roku jest za mało :D. Byłem pierwszy raz.
Bardzo dobry blog.