Od lat zadawano sobie pytanie, jak będzie brzmiał (o ile kiedyś powstanie) wspólny album twórców Tworzywa Sztucznego - Fisza i Emade, oraz ich ojca - Wojciecha Waglewskiego. Dywagacje znalazły w końcu swój szczęśliwy finał. Finał, który na pewno zaskoczył, ale w żadnym wypadku nie zawiódł.
Album nie rozczaruje miłośników świetnych tekstów. Pan Wojciech swym odrobinę zmęczonym, smutnym, ale wciąż niezwykle ekspresyjnym głosem, przemyca na płytę dojrzałość, nutę refleksji i bagaż doświadczeń. Nie moralizuje, nie nawraca, jest za to świetnym narratorem życiowych treści. Dosadnie, wprost, bez ozdobników. Fisz, który w wielu momentach... śpiewa (!), a nie rapuje, jest o wiele bardziej otwarty na zabawę słowami. W jego historiach możemy doszukać się drugiego dna, wyłapać wiele ciekawych wniosków, metafor. Z dala od banału, grafomanii i z właściwą sobie błyskotliwością.
Fani bogatej i pełnej różnorodnych wpływów muzyki także będą usatysfakcjonowani. Emade swoim wyczuciem zamienił produkcję "Męskiej muzyki" w magiczną szafę grającą. Co rusz wypadają z niej brzmieniowe drobiazgi, a to trochę bluesa, a to nienachalna elektronika, a to wręcz punkowa energia. Wszystko spojone klamrą mocnego, męskiego rockowego grania - zdecydowanego, płynącego jak trzeba, świetnie skomponowanego i zaaranżowanego.
Wspólna płyta trzech panów z muzycznej rodziny Waglewskich to coś, na co wygłodniali sympatycy oryginalnej, polskiej muzyki czekali od lat. Efektowna, ale nie efekciarska, szczera, ale nie ckliwa, prosta, ale nie prostacka - taka jest "Męska muzyka".
Ja osobiście słucham metalu , ale po zobaczeniu koncertu ich na woodstocku , zakochałem się w ich muzyce :D Idealna by zrelaksowac się w fotelu z piwem w ręku xd :D Pozdro!
Jeden z kawałków: (przed: youtube.com) watch?v=DbLpyP6isQE