Czy najlepsza od lat drużyna polskiej ligi może przegrać finałową rywalizację z zespołem, którego budżet jest kilka razy mniejszy, a najlepsi siatkarze mogą tylko marzyć o kontraktach, które podpisywali rywale przed tym sezonem?Faworytem jest broniąca tytułu Skra. Od sezonu 2003/2004 oba zespoły spotkały się w oficjalnych meczach 21 razy, z czego Skra wygrała 17 spotkań, ale to nie oznacza, że Wkręt Met stoi na straconej pozycji. Zagra bez presji, jeśli przegra, to nic się nie stanie, ten sezon i tak jest najlepszy dla tego zespołu od lat. To Skra dźwigać będzie ciężki bagaż na plecach. Trzykrotny mistrz Polski, trzecia drużyna tegorocznego Final Four Ligi Mistrzów nie może pozwolić sobie na porażkę ze znacznie biedniejszym i pozbawionym gwiazd rywalem.
Trener Radosław Panas ma oczywiście świadomość, z kim przyjdzie mu zmierzyć się w finale. ? Kto ma Wlazłego, ten wygrywa ? to powiedzenie Pawła Papkego, przed Wlazłym najlepszego polskiego atakującego, nie traci na aktualności.
Ale Skra to nie tylko Wlazły. Daniel Castellani, argentyński szkoleniowiec mistrzów Polski, ma przecież do dyspozycji Stephane?a Antigę, kapitana reprezentacji Francji, który jak najlepszy klej spaja mu wszystkie ogniwa, jest niezastąpiony. Zapewnia przyjęcie zagrywki i skutecznie atakuje. Na skrzydłach są reprezentanci Polski, Piotr Gruszka i Michał Bąkiewicz (z meczu na mecz coraz lepszy), na środku kolejny wybraniec Lozano Daniel Pliński i Fin Janne Haikkinen lub Radosław Wnuk. Rozgrywa od kilku lat Maciej Dobrowolski, a na pozycji libero występuje reprezentant Kanady, nominalny przyjmujący Dan Lewis.